środa, 3 października 2012

To co jest piękne musi się kiedyś skończyć ...

Środa chyba najważniejszy dzień w życiu każdego fana polskiej siatkówki . Siedziałam na trybunie i odpisywałam na smsa mojej mamy z informacją kiedy wracam . Odpowiedź była prosta . Jeżeli dzisiaj przegrają to w piątek , a jak wygrają to w poniedziałek . No i zaczęła się walka . Niestety pierwszy set padł łupem Rosjan . Tak samo jak drugi mimo , że to my w pewnym momencie prowadziliśmy. Trzeci jak można było zobaczyć w obozie Rosyjskim wydawał się tylko formalnością , a we wszystkich biało-czerwonych sercach był tą iskierką nadziei , że jednak się uda. Nie udało się . Polacy znowu odpadli tuż przed strefą medalową . Smutek był wielki . Nie kryłam łez , które spływały mi strumieniami po policzkach . Nie miałam serca żeby tam do nich podchodzić i jeszcze może dołować moją osobą . Jednak coś kazało mi tam zejść . Cała zapłakana zeszłam na płytę i usiadłam obok Kurka , który siedział na ziemi . Popatrzył się na mnie zapłakanymi oczami , a ja lekko podniosłam jeden kącik ust . Miał wyjść uśmiech ale chyba wyszedł mi grymas jeszcze dokładając moje zapłakane oczy . Położył swoją głowę na moje kolana , a ja zaczęłam go głaskać . Siedzieliśmy tak i do mojej głowy nie dochodziły tylko stłumiona radość Rosjan , ciche przekleństwa Polaków i płacz . Płacz miliona załamanych serc , które wierzyły . Dzielnie wierzyły i wierzyć nigdy nie przestaną . W końcu Kurek spionował swój tułów . Przetarł twarz ręcznikiem po czym wstał . Wyciągnął do mnie dłoń tak bym i ja mogła wstać . Nic nie mówiąc ruszył przed siebie gdzieś w stronę szatni . Popatrzyłam się tylko za nim aż w końcu usiadłam na krzesłach dla sztabu i zawodników obok Igły .
- To koniec . - zaczął - To koniec Berenika . To były moje ostatnie Igrzyska . - w moich oczach znowu stanęły łzy - Nie zagram w Rio . - wyszeptał po czym też się podniósł i poszedł do szatni.

Miałam wracać do Polski razem z Marcinem , Michałem i Zibim . Tak też się stało . Szybko przemknęliśmy po lotnisku i wsiedliśmy do naszego samolotu . Niestety innym samolotem mieli lecieć panowie ze sztabu . Lot wcale nie zapowiadał się przyjemnie z jednej mojej strony najwyższy siatkarz w polskiej kadrze , a z drugiej jakiś obrzydliwie gruby facet . Do tego trzeba powiedzieć , że to klasa dla bydła . Na szczęście lot miał trwać krótko . Kiedy wylądowaliśmy na warszawskim Okęciu dostaliśmy informację od obsługi lotniska , że czeka na nas spora grupka fanów . Szybko poszliśmy odebrać nasze bagaże , a potem wyszliśmy na halę przylotów . Przywitała nas naprawę spora grupka , a raczej chłopaków . Ja spróbowałam przemknąć gdzieś bokiem ale nie udało mi się za zbytnio bo jakiś koleś mnie rozpoznał . Musiałam udzielić paru wywiadów i pokazać moje medale przez które miałam trochę za ciężki bagaż podręczny . Kiedy już udało mi się uwolnić z tego tłumu wyszłam przed terminal . Tam też parę autografów trzeba było rozdać . Nie powiem byłam mile tym zaskoczona , że ktoś chciał mieć ze mną zdjęcie . Moja mama nie mogła po mnie przyjechać bo nawet nie wiedziała , że już jestem bo stwierdziłam , że jej nie powiem o której wyląduję bo chciałam zrobić jej niespodziankę , a ojciec mieszka pod Szczecinem więc o nim nawet nie wspomnę . Szybko spakowałam moje medale do mojego plecaka i ruszyłam w stronę dworca , z którego miałam sobie pojechać najbliższym SKM do centrum do domu . Chwyciłam rączkę walizki i nagle zgięłam się w pół bo tak zabolało mnie serce . Przez chwilę nie mogłam złapać w ogóle oddechu . Po chwili doszłam do siebie . Wyjęłam z plecaka butelkę wody i napiłam się . Po dwóch minutach znowu ruszyłam w kierunku dworca . Tym razem już nie zgięłam się w pół ale upadłam i czułam już tylko to jak moje serce pracuje coraz wolniej . Moje powieki bezwładnie opadły , a serce stanęło na zawsze .

KONIEC


No więc to jest koniec historii Bereniki :) Może się podobać może nie to zostawiam waszej ocenie :)
 
Zapraszam oczywiście na resztę moich blogów na których jestem aktywna :)

4 komentarze:

  1. Przyznam szczerze,że zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem i to bardzo. Nie chodzi już nawet o ten mecz bo wszyscy doskonale go pamiętamy i chcemy o tym zapomnieć, ale o Berenikę. Ona zmarła, prawda? Tak wnioskuję po ostatnim zdaniu ale mogę się mylić.
    Dziękuję Ci za to opowiadanie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że już koniec ; ( Bardzo polubiłam Berenikę, ale koniec nie spodziewany, normalnie mnie sparaliżowało ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu ją uśmierciłaś? Ej, tak nie mogło być. To nie fair... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. końcówka mnie zaskoczyła...i to bardzo... jejku, aż nie wiem co więcej napisać. To było wspaniałe opowiadanie, jak opisywałaś mec z Rosją, jak oni płakali po meczu, to aż samej chciało mi się płakać...te wspomnienia....i znów żal Igły...

    OdpowiedzUsuń